Pomoc w kryzysie

Mądra miłość w sytuacjach
przemocy, uzależnienia, zdrady
czy innej krzywdy

Przemoc – informacje podstawowe

Fragmenty książki „Sychar. Pokonywanie trudności w małżeństwie i rodzinie”

Autorem książki „Sychar. Pokonywanie trudności w małżeństwie i rodzinie” jest ksiądz Marek Dziewiecki – doktor psychologii, specjalizujący się w profilaktyce i terapii uzależnień. Poniżej fragmenty mądrze okazywać miłość w sytuacjach przemocy, uzależnienia, zdrady czy innej krzywdy.

Małżonek to ktoś jedyny na tej ziemi, kto nam ślubuje miłość i kto nie ma prawa skazywać nas na złą dolę.

– s. 90

Okazywanie miłości

Ważne jest to, by wcześnie odczytywać znaki ewentualnego kryzysu w małżeństwie, gdyż wczesna interwencja bywa zwykle najbardziej skuteczna. Otóż początkiem łamania przysięgi małżeńskiej nie są sprzeczki, problemy alkoholowe czy zdrady małżeńskie, ale sytuacja, w której on czy ona przestaje okazywać miłość żonie czy mężowi. Małżonkowie ślubują sobie bowiem to, że będą siebie nawzajem kochać, a nie to, że powstrzymają się jedynie od wyrządzania sobie nawzajem krzywdy. Najtrudniejszą próbą dla małżeństwa jest miłość w skrajnej sytuacji, czyli wtedy, gdy jedno z małżonków przeżywa bolesny kryzys, nie kocha już nawet samego siebie i boleśnie krzywdzi współmałżonka oraz dzieci. Także w takiej sytuacji Kościół odwołuje się do mądrej miłości Boga, który daje nam prawo do obrony – do separacji małżeńskiej włącznie – lecz bez odwoływania miłości i bez dopuszczania zemsty. Jak sam Jezus, który, uderzony podczas przesłuchania, rzekł: „Jeżeli źle powiedziałem, udowodnij, co było złego. A jeżeli dobrze, to dlaczego Mnie bijesz?” (J 18,23b).

– s. 22

Otóż początkiem łamania przysięgi małżeńskiej nie są sprzeczki, problemy alkoholowe czy zdrady małżeńskie, ale sytuacja, w której on czy ona przestaje okazywać miłość żonie czy mężowi.

Jak skutecznie przeciwstawiać się przemocy?

Jak żyć z mężem, którego dewizą jest: «musisz mi się podporządkować!» Mąż nie liczy się z moim zdaniem, zrywa komunikację przy każdym konflikcie? Jak skutecznie przeciwstawiać się despotyzmowi?

Życie pod jednym dachem ma sens tylko wtedy, gdy obydwoje małżonkowie wypełniają przysięgę miłości, a nie gdy jedna ze stron dręczy drugą.

Mąż łamie przysięgę małżeńską, bo ślubował Pani miłość, a nie sprawowanie nad Panią władzy. W obliczu jego despotyzmu dyskusje i polemiki z nim nie mają sensu. Z despotą nie da się dyskutować, gdyż nic to nie zmieni. Nie reaguje on na żadne argumenty. Przed despotą mamy święte prawo się bronić. Warto najpierw stanowczo oznajmić: «Mężu, ty mi ślubowałeś nie to, że będziesz moim panem i władcą, lecz że będziesz mnie kochał. A jeśli kochasz, to rozmawiasz, wczuwasz się w moje przeżycia i potrzeby, reagujesz na moje argumenty. Ja też mogę czasami zbłądzić, ale wtedy wczuwasz się z miłością w to, co mówię i czego pragnę, a dopiero później, jeżeli się z czymś nie zgadzasz, argumentujesz spokojnie, cierpliwie, z miłością, bez krzyku i agresji dlaczego – według ciebie – jestem w błędzie. Jeśli pozostaniesz despotyczny, to od dziś będę się stanowczo bronić. Ja nie jestem skazańcem, a ty nie jesteś strażnikiem więzienia, który ma zarządzać moim losem. Albo wracamy do normalności, czyli odnosimy się do siebie z wzajemną miłością, albo będę się stanowczo bronić, do separacji małżeńskiej włącznie». Życie pod jednym dachem ma sens tylko wtedy, gdy obydwoje małżonkowie wypełniają przysięgę miłości, a nie gdy jedna ze stron dręczy drugą.

– s. 216 – 217

A jeśli kochasz, to rozmawiasz, wczuwasz się w moje przeżycia i potrzeby, reagujesz na moje argumenty.
Ja też mogę czasami zbłądzić, ale wtedy wczuwasz się z miłością w to, co mówię i czego pragnę, a dopiero później, jeżeli się z czymś nie zgadzasz, argumentujesz spokojnie, cierpliwie, z miłością, bez krzyku i agresji dlaczego – według ciebie – jestem w błędzie.

Mądra miłość

Miłości oczekują od nas tylko ci, którzy sami kochają. Natomiast ci, którzy błądzą, oczekują od nas czegoś zupełnie innego. Dopóki trwają w kryzysie, dopóty oczekują od nas naiwności, pobłażania, potulności, poczucia bezradności. Oczekują tego, że damy się zastraszyć, że uwierzymy w ich kolejne kłamstwa i obietnice bez pokrycia, że spłacimy potulnie ich kolejne długi, że zapłacimy za nich mandaty, że będziemy brać na siebie konsekwencje popełnianych przez nich błędów, że będziemy udawać, iż nic nie wiemy o tym, że nas zdradzają, okradają czy że nami gardzą. Oczekują tego, że nie będziemy się bronić i nie wezwiemy policji nawet wtedy, gdy nas pobiją czy gdy doprowadzą na skraj rozpaczy. W tej sytuacji jedynym sposobem, by „udowodnić” temu, kto nie kocha, że nadal jest przez nas kochany, jest podporządkowanie się jego chorym oczekiwaniom. Jeśli pomylimy miłość z naiwnością, z pobłażaniem złu, z chorą tolerancją czy ze skrajnie naiwną uległością, to wtedy – i tylko wtedy – ci, którzy nie kochają, pochwalą nas za naszą „miłość” do nich. Jedynym zatem sposobem zadowolenia kogoś poważnie błądzącego jest to, że przestaniemy go kochać mądrą miłością, a zaczniemy okazywać naiwność. Wtedy jednak – wbrew naszej woli – wyrządzamy krzywdę takiej osobie.

– s. 85

Jeśli pomylimy miłość z naiwnością, z pobłażaniem złu, z chorą tolerancją czy ze skrajnie naiwną uległością, to wtedy – i tylko wtedy – ci, którzy nie kochają, pochwalą nas za naszą „miłość” do nich.

Postawy skrajne

Zadaniem osoby skrzywdzonej jest ustrzeżenie się przed postawami skrajnymi. Pierwsza skrajność to stawanie się niemiłosiernym wobec krzywdziciela. W tę skrajność popadają ci, którzy deklarują, że nigdy nie przebaczą swoim krzywdzicielom. Nie przebaczą nawet wtedy, gdy krzywdziciele spełnią z nawiązką wszystkie warunki pojednania. Taka postawa jest przejawem okrucieństwa i zatwardziałości tych, którzy wcześniej zostali skrzywdzeni. Teraz oni stają się krzywdzicielami. Krzywdzą przede wszystkim siebie, gdyż stają się niewolnikami bolesnej przeszłości i sprawiają, że ich teraźniejszość jest niemiłosierna. Pierwsza zatem skrajność to brak miłosierdzia. Drugą skrajność można nazwać niemiłosiernym miłosierdziem, a dokładniej niemiłosiernie naiwnym miłosierdziem. W skrajność tę popadają ci, którzy nie tylko w sercu przebaczają krzywdzicielowi, ale też mówią mu o tym i okazują mu zaufanie, mimo że on nie zmienia się, nie przeprasza, nie wynagradza, lecz nadal krzywdzi.

– s. 175

Pierwsza skrajność to stawanie się niemiłosiernym wobec krzywdziciela. W tę skrajność popadają ci, którzy deklarują, że nigdy nie przebaczą swoim krzywdzicielom.
Drugą skrajność można nazwać (…) niemiłosiernie naiwnym miłosierdziem. W skrajność tę popadają ci, którzy nie tylko w sercu przebaczają krzywdzicielowi, ale też mówią mu o tym i okazują mu zaufanie, mimo że on nie zmienia się, nie przeprasza, nie wynagradza, lecz nadal krzywdzi.

Kodeks Prawa Kanonicznego – separacja

Kościół Katolicki wyraźnie wskazuje na możliwość rozdzielenia małżonków (ale nie przez rozwód) w skrajnych sytuacjach. W Kodeksie Prawa Kanonicznego w kanonie 1153 czytamy:

§ 1. Jeśli jedno z małżonków stanowi źródło poważnego niebezpieczeństwa dla duszy lub ciała drugiej strony albo dla potomstwa, lub w inny sposób czyni zbyt trudnym życie wspólne, tym samym daje drugiej stronie zgodną z prawem przyczynę odejścia, bądź na mocy dekretu ordynariusza miejsca, bądź też gdy niebezpieczeństwo jest bezpośrednie, również własną powagą.
§ 2. Po ustaniu przyczyny separacji, we wszystkich wypadkach należy wznowić współżycie małżeńskie, chyba że władza kościelna co innego postanowi.

„Weź dziecko i uchodź” – a gdy minie zagrożenie – „weź dziecko i wracaj”

Rozpoczynające się małżeństwo i powstająca rodzina to ogromna radość dla wszystkich. Pojawiają się dzieci, które wnoszą jej do rodziny jeszcze więcej. Jednak razem z radościami zaczynają się też kłopoty i kryzysy. Zdarza się, że pojawia się przemoc, która zagraża zdrowiu, a czasem nawet życiu dzieci czy współmałżonka. Bóg, pragnąc chronić życie i zdrowie członków rodziny, mówi wtedy: „weź dziecko i uchodź” – ale też nakazuje: „weź dziecko i wracaj” wtedy, gdy zagrożenie minie, gdy małżonek się nawróci, zmieni pod wpływem Łaski Bożej, terapii.

Panie Jezu, pomóż, chroniąc siebie i dzieci przed przemocą ze strony współmałżonka, wytrwać w miłości do niego i powrócić do jedności małżeńskiej, jak tylko minie zagrożenie z jego strony

Sychar. Rozważania różańcowe s. 14

Furtka pokory. Póki mówicie «twoja wina» nie ma wyjścia

W latach 60. ks. kardynał Karol Wojtyła prowadząc dzień skupienia dla skłóconych małżeństw, zorganizowany przez panią dr Wandę Półtawską, powiedział, że jedynym lekarstwem na ich trudności jest furtka pokory. Powiedział im takie słowa:

„(…) wyjściem jest furtka pokory. Niech każdy z was klęknie i powie «moja wina». Póki mówicie «twoja wina» nie ma wyjścia”.

„Odpowiedzialność za miłość w ujęciu Jana Pawła II” – dr Wanda Półtawska

Odnowić małżeństwo, zaczynając od siebie

Dopóki każde z nas będzie mówić – to jego wina, to jej wina – to nic się nie zmieni. Dopiero gdy powiemy – to ja muszę się zmienić, nawrócić i do tego zaczniemy się modlić, to nasze małżeństwo zacznie się zmieniać i na nowo rozkwitnie. Furtka pokory – to proste i trudne zarazem lekarstwo. Pokora to życie w prawdzie, ale to także nie wynoszenie się nad drugiego. Św. Paweł w Liście dla Filipian prosi: «Niczego nie pragnijcie dla niewłaściwego współzawodnictwa ani dla próżnej chwały, lecz w pokorze oceniajcie jedni drugich za wyżej stojących od siebie» (por. Flp 2, 3).


Przeczytaj także:

Możesz także zobaczyć